Mieszkam w województwie Wielkopolskim, więc rogale świętomarcińskie są mi dobrze znane od dzieciństwa.
Historia ich pieczenia zrodziła się w 1891r., kiedy proboszcz parafii św. Marcina zaapelował do wiernych, by zrobili coś dla biednych. Św. Marcin był znany ze swojej dobroci i pomocy potrzebującym. Legenda głosi, że jadąc kiedyś konno zgubił podkowę, którą odnalazł miejscowy cukiernik i uformował z ciasta taki kształt. Jeden z cukierników, obecny na wspomnianej wyżej mszy, namówił szefa, by upiekli takie rogale. Bogatsi mieszkańcy Poznania kupowali je i dawali biednym.
Taka skrócona historia rogala, który teraz jest przysmakiem szczególnie dla mieszkańców Poznania, ale także wielu miast Wielkopolski.
Jest ktoś, kto jeszcze nie jadł? Proponuję spróbować- pyszności! Tylko jeszcze trzeba wybrać jak najlepszą piekarnię :D

Tego rogala już nie mam- podarowałam go wczoraj mojemu kuzynowi Marcinowi na imieniny.
Niestety zapomniałam mu zrobić zdjęć wcześniej, więc te tutaj są robione na szybko, dlatego kolory trochę różnią się od tych rzeczywistych. :(
Na zdjęciu niżej ten sam rogal (z niedzieli)- kolory bardziej oddają te prawdziwe.
![]() |
Szkoda, że zdjęcie takie niewyraźne :( |
I jeszcze jeden rogal, tym razem bez lukru i orzeszków.
Kto obchodził wczorajsze święto św. Marcina i zajadał się rogalami? :)
U mnie nie obchodzi się Marcina i nigdy nie jadłam tych rogali. Dziękuję za tą skróconą historię. ;)
OdpowiedzUsuńOba rogaliki wyglądają świetnie! :D
a kuzyn Łukasz nic nie dostał ;( :)
OdpowiedzUsuń