piątek, 27 lutego 2015

Nieprzypadkowy miód

Przyznam się szczerze, że miód moją miłością nie jest. Co nie znaczy, że go nie lubię. Po prostu nie mogłabym go wyjadać łyżkami prosto z słoika. Mam jednak nadzieję, że Wy go lubicie o wiele bardziej niż ja i ze smakiem przejrzycie wszystkie zdjęcia :)


Bransoletka nie powstała przypadkowo. Ostatnie 4 dni spędziłam na feriach u mojego chrześniaka z rodziną pszczelarzy, więc dla jego mamy postanowiłam stworzyć właśnie taką bransoletkę. Jego mama, a moja kuzynka, założyła ją od razu i zrobiła test wytrzymałości :P Bransoletka zniosła wszystkie wygibasy małego Maćka, więc chyba test zdała :) A jako chrzestna muszę się pochwalić, że nauczyłam chrześniaka chodzić!





Jak Wam się podoba miodowa bransoletka?


piątek, 20 lutego 2015

Co to będzie?

Pierwszy tydzień moich ferii powoli mija. Przez ostatnie dni się kurowałam, bo dopadło mnie przeziębienie. Ale dzięki temu przesiadywaniu w domu ogarnęłam zadania do szkoły i nie będzie paniki w niedzielę za tydzień :D
Mam dla Was dzisiaj coś innego, pysznego i słonego. Mam nadzieję, że się domyśliliście co to- specjalnie nie napisałam w tytule.



Paluszki chyba znane są wszystkim- czy ktoś lubi, czy nie. Minipaluszki powstały zainspirowane tymi prawdziwymi, które akurat były na moim biurku, gdy lepiłam.




Ale ale, nie jest tak kolorowo! Paluszki są, wyglądają mniej więcej tak, jak wyglądać miały, ale jak na razie są stosem patyczków. Co zresztą widać na tych zdjęciach:







Prawdziwe paluszki mam dzięki babci, specjalnie na potrzeby zdjęć :D



Są 5 razy mniejsze,  a i tak podczas robienia zdjęć i podjadania (tych prawdziwych) kilka razy przez pomyłkę po nie sięgnęłam. :)



Jak na razie włożyłam je do miniszklaneczek. Czas na pytanie z tytułu: co to będzie, w jakiej roli widzicie te paluszki? Brelok, kolczyki, pierścionek, a może coś zupełnie innego? Liczę na Wasze kreatywne pomysły, bo ja mam teraz pustkę w głowie :)

Miłego weekendu!

niedziela, 15 lutego 2015

Walentynkowy weekend- część druga

Wczoraj napisałam, że walentynkowy weekend, to dziś muszę dokończyć :) 
Niedziela mija mi powoli, ale to dobrze, bo na wszystko mogę znaleźć czas. Po obiedzie dokończyłam bransoletkę i póki na dworze było jeszcze jasno, a słońce ułatwiało zdjęcia, obfotografowałam ją. 
Ciastko z galaretką w wersji modelinowej. Mniam! Chyba jedna z moich ulubionych własnoręcznie robionych bransoletek :) 





Chyba nadałaby się też na prezent- całkiem nieźle prezentuje się wśród kwiatów ;P



Bransoletka jest regulowana, można zapiąć na dowolne oczko. Najlepiej wygląda, gdy przylega do ręki, jest ciasno zapięta.




Lubicie takie delikatne bransoletki?


Miłego wieczoru! :))



sobota, 14 lutego 2015

Walentynkowy weekend


Nie, nie będę w tym poście opowiadać o moich paznokciach. :) Kto się przyjrzał, ten zauważył, że na palcu mam modelinowy pierścionek. Te dwa zdjęcia robiłam na jakiś facebook'owy konkurs i pierwszoplanowe miały być właśnie paznokcie.


To paznokcie były inspiracją dla pierścionka, nie odwrotnie. Lubię stworzyć coś na specjalną okazję, ale w tym roku zrezygnowałam z klasycznej czerwieni na paznockiach, bo chyba na mnie za poważna, no i w lepieniu z klasycznych, czerownych serc też. 


Ale nie zrezygnowałam całkowicie :) Element walentynkowy- małe ciemnoróżowe serduszka- pozostał.


W zeszłym roku był eliksir miłości, a w tym roku coś podobnego, ale w proszku :D A może raczej w granulkach? Zresztą, co za różnica, każdy zinterpretuje jak mu się spodoba :D


Ten brelok już bardziej typowo walentynkowy. W środku schowałam dwa serduszka, troszkę je tam na dole widać :)


Jak spędziliście dzisiejszy dzień, jakoś wyjątkowo czy "sobota jak sobota"? Lubicie walentynki czy raczej nie? Miłość powinno się okazywać na codzień, ale dodatkowy powód na spędzenie czasu z drugą osobą chyba nie przeszkadza :D Ja lubię te wszystkie ozdoby i prezenty (o ile nie wieje tandetą). Szczególnie jakieś ręcznie robione, ale też sklepowe urocze i porządne. No i tyyyle kwiatów naokoło :D


sobota, 7 lutego 2015

Spaghetti w innej wersji

Hej, hej, hej!
Niedawno wróciłam z przyjęcia urodzinowego mojego chrześniaka- roczku. Było wesoło i pysznie (mniam, te wszystkie placki!). Mały Maciek w dobrym humorze pozabawiał gości :) Jako że powrót zajął kilka godzin, w samochodzie zdążyłam obrobić zdjęcia pierścionka (całe szczęście, że je zrobiłam, bo inaczej nadal nic by tu nie było).


Przyznam, że ten pierścionek zalicza się do niewielu, które lubię. Pewnie dlatego, że nie jest jakiś ogromny i jest na nim spaghetti! Były już kolczyki, to teraz kolej na pierścionek.



Wielkość pierścionka jest regulowana.


Ten makaron tak smakowicie nawinięty, jadłabym :P


Kolory trochę się na zdjęciach różnią, na ostatnim chyba są najbardziej rzeczywiste.
Jak Wam się podoba?