poniedziałek, 30 marca 2015

Pizza atakuje!

Uwaga, uwaga! Zapowiada się duuużo zdjęć!


Ale spokojnie, nie będzie dużo tekstu :)

Dzisiaj coś dla "pizzomaniaków". Nie żebym do nich należała, ale pizzą nie pogardzę. Wszystkie pizze powstały przy okazji tworzenia jednej zawieszki z ostatniego poznańskiego breloka.



Na początek trochę biżuteryjnego klasyku- bransoletka i pierścionek. Niedługo zacznę robić im testy wytrzymałości :D




Teraz kolej na smakowity wisiorek, który pierwotnie miał być zawieszką przy breloku. Jednak okazał się zdecydowanie za duży.





Pizza na lodówkę, czemu nie? 
Dołączyła to niewielkiego, ale słodkiego grona modelinowych magnesów.


I na zakończenie coś zupełnie nowego. Możliwe, że zauważyliście już na pierwszym zdjęciu. Jestem ciekawa, czy Wam się spodoba, bo to pizzowe "trzymadełko" dołączyło do grona moich ulubieńców, ale to może dlatego, że wymagało ode mnie niezwykle wiele pomysłowości i pracy :)

Sos czosnkowy obowiązkowy!
Numer wymyślony, nie dzwonić! :)



Przyspieszony proces powstawania całego pudełka i zawartości dodałam już wcześniej na mojego Instagrama. Przy okazji zapraszam do jego obserwacji, chętnie zajrzę również na Wasze profile, jeśli macie :)


Smakowitych snów i dobrego tygodnia!


czwartek, 26 marca 2015

Słonie, słonie, słonie

W ostatnim poście zadałam Wam krótką zagadkę. Dotyczyła zawieszek przy brelokach. Kilka osób świetnie się domyśliło. Pizza- oczywiście Włochy, Chili- Meksyk, a słoń Indie. Dzisiaj, gdy już zagadka rozwiązana i wiemy, że słoń był indyjski, mogę pokazać Wam jeszcze dwa inne- powstałe przy robieniu tamtego przy breloku.



Pierwszego słonia (dosłownie, powstał jako pierwszy) zamieniłam w wisiorek, bo jest dosyć spory. Miał być przy breloczku, ale po prostu zakryłby wszystkie inne przywieszki. Podobnego słonia przyuważyłam gdzieś w internecie, przeglądając zagraniczne tutoriale (nie potrafię zrozumieć, dlaczego te zagraniczne tak bardzo się różnią i wszystko jest takie... realne ;o), ale był jeszcze pozłacany. Mój został taki, indyjski :)


(tu są najbardziej realne kolory, reszta dziwnie się rozjaśniła)

Drugiego widzieliście już ostatnio przy breloku- taki sam jak ten tylko odrobinkę mniejszy, a teraz trzeci- taki "śmiechowy" :)


Zrobiłam z niego spinkę, całkiem słodka jak na słonia :)
Mam nadzieję, że choć trochę lubicie słonie? :P

poniedziałek, 23 marca 2015

Poznańskie breloki


Bohater pierwszoplanowy, mam nadzieję, znany wszystkim tym, którzy już trochę tu ze mną są? To wielkopolski przysmak, o którym pisałam w listopadzie, gdzieś... ooooooo tu! Ciekawa jestem, kto pamiętał :D
Tym razem moje prace jeszcze bardziej nawiązują do Poznania. Ale nie tylko. 


Niedawno napisała do mnie Pani, której spodobały się rogale, ale po wymianie kilku wiadomości i pomysłów postanowiła dodać jeszcze dwa elementy do każdego breloka. Okazały się dla mnie sporym wyzwaniem. Czy należycie mu podołałam, ocenicie Wy :)


Historię rogala opisywałam już kiedyś, link podrzuciłam wyżej. Przy breloczkach dyndają jeszcze koziołki- nie bez powodu. Kto był choć raz na poznańskim rynku z pewnością je poznaje i zapewne widział jak trykają się rogami :)


Legenda mówi o roku 1551. Kiedy rozbudowanie poznańskiego ratusza zlecono mistrzowi Bartłomiejowi, na rynku zgromadził się tłum mieszczan. Jako że miał też przybyć wojewoda z małżonką, urządzono ucztę, na której głównym daniem miał być udziec sarny. Niestety, podczas pieczenia zsunął się on z rożna w ogień. Zrozpaczony mistrz kucharski posłał swojego pomocnika do rzeźni. Chłopiec po bezskutecznych poszukiwaniach dotarł aż za mury miasta, gdzie na łące nad Wartą znalazł dwa białe koziołki. Pognał je do ratusza, ale sprytne koziołki wyrwały się kucharzom i pobiegły na ratuszową wieżę. Wskoczyły na gzyms nad zegarem i oczom wszystkich ukazały się dwa wesołe koziołki. Rozbawiony wojewoda kazał mistrzowi Bartłomiejowi wzbogacić mechanizm zegara trykającymi się koziołkami.


Koziołki często podczas mistrzostw w piłce nożnej są ubierane w flagi różnych państw,  a Radio Złote Przeboje przeprowadziło kiedyś akcję nazwania owych koziołków (wybrano Pyrek i Tyrek).


A teraz mała zagadka. Do każdego breloczka doczepiony jest jeszcze inny element zupełnie różniący się od reszty. Z pewnością nie kojarzy się z Poznaniem, a więc z jakim państwem (nie miastem, z całego świata)?


Wyżej mamy chili, tutaj słonia...


...a tu pizzę. Myślę, że szybko odgadniecie.

Na koniec kilka zdjęć z dzisiejszego dnia w szkole- kolejny dzień promowania zdrowych śniadań, tym razem pod hasłem "Śniadanie daje moc". Może kogoś zainspiruje i zachęci do wykonania, nasze było akurat bardzo proste w przygotowaniu :)



Ta rzodkiewka się uśmiecha, czy raczej krzyczy? :o

Dobranoc!


piątek, 20 marca 2015

Słodki deser, zamówienia, aerobik

Tytuł niczym plan wydarzeń albo już podsumowanie. Bez długich wstępów, bo potem będzie tu masło maślane, a komu by się chciało tyle o wszystkim i o niczym czytać. Konkretnie:


 najpierw tęczowy torcik i filiżanka herbaty jako breloczek.




Ooo, a co my tu mamy?


Czyżby... tak, to kolejna słodka muffinka! A w dodatku z pianką marshmallow!



Mam chyba słabość do muffinek.


Do m&m'sów zresztą też.


I pralinek. Hmmm, zaraz się okaże, że do wszystkiego mam słabość, jak tak dalej pójdzie.


Ach, co za wiosenna sceneria!
À propos wiosny i słoneczka, kto dziś oglądał zaćmienie słońca? Ja widziałam :)

  • Słodki deser- zaliczone,
  • zamówienia- wszystko, co zobaczyliście, było zrobione "na życzenie" (zabrzmiało jak przystanek na żądanie; dobrze, że tylko tak zabrzmiało)
  • aerobik- co to ma wspólnego z moim blogiem??? Już wyjaśniam. 
Nie, nie tańczę, chociaż może bym potrafiła. To chyba nie moje klimaty, chociaż oglądać wprost uwielbiam. Dziś na sali przy mojej szkole odbył się Finał Strefy Kalisz w Aerobiku Grupowym. Impreza ogromna- szkoły podstawowe, gimnazja i licea, do tego pełne trybuny widowni, no i organizatorzy, do których po części nawet ja się załapałam. Moje zadanie może skomplikowane nie było, ale wyczerpało resztki sił z mojego pochorowanego organizmu. Razem z przyjaciółką stałyśmy na czatach w kawiarence. Tu trzeba umyć brudne od kawy filiżanki, tam dołożyć ciastek albo dać tańczącym dziewczynom przygotowane dla nich torebki (w środku woda, bułeczka, jogurt i jabłko, mniaaam).

Na szczęście było kilka wolnych chwil i mogłyśmy iść pooglądać, jak dziewczyny dziewczyny i chłopak (tak, tańczył i to nieźle :D) tańczą.

Próby i przygotowania.

Na zdjęciach grupy, które dostały się do finału wojewódzkiego. Szkoły podstawowe:


Gimnazja:

Po prawej gimnazjalistki z mojej szkoły :)

Licea:


Tyyyle ich było!
Dla bardzo zainteresowanych- więcej zdjęć i informacji znajdziecie tutaj.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Przynajmniej trochę poznacie mnie i moje środowisko :) Idę się kurować, do napisania!

wtorek, 17 marca 2015

Angry Birds powracają

Czyżby to właśnie Angry Birds'y były grą, która nigdy się nie znudzi?
Już chyba nie raz się tu pojawiły. Dziś tylko dwa jako breloczki (Boooomba i Czerwonka, jeśli już chcemy profesjonalne nazwy :P), robione na zamówienie dla mojego kuzyna i jego przyjaciela.



Ich hmm... buźki (dzióbki?) są dosyć wymowne:

Czarny mówi: ŁAAAAAA, zjem cię!

A te się chyba na siebie poobrażały,
bo do zdjęcia w ogóle się ustawić nie chciały :D

 (profesjonalne rymy, chyba zostanę poetą :P)

Gracie jeszcze w tę grę? O ile w ogóle ją lubicie? 

Zmykam chować się w zeszytach. Chemia i geografia wzywają!