To od niej zaraziłam się tym całym rękodziełem, potrafię doceniać takie dzieła i od Niej uczę się jak robić to najlepiej, najestetyczniej.
Do pewnego momentu robiłam wszystko to, co Ona: gdy byłam mała chwyciłam za kredki, później za "ziemniakowe stempelki", farby i pędzle, pierwsze obrazy na płótnach, razem z Nią zaczęłam interesować się filcowaniem- nadal mam małą torebkę i filcowaną na sucho myszkę, zaczynałam rysować ołówkiem i pastelami- tu już zmieniłam kierunek, bo moja Mama nie rysuje raczej koni- częściej ludzi czy martwą naturę. Na końcu modelina. I tutaj role się odwróciły- teraz Ona próbuje tego co ja :)
Jest nauczycielką plastyki, więc co mogła stworzyć jak nie mini tubki z farbami? ;)
Bransoletka- tubki z farbami+ przywieszka
Co prawda bransoletka powędruje do mojej cioci (też plastyczki), ale dla siebie mama zrobiła podobną zawieszkę do telefonu :D
Wspomniałam o filcowaniu. Taką oto jesienną torbę z kolorowymi żołędziami utworzyła dla siebie moja Mama. Jest nauczycielką, więc musi być duża ;D
Zostało kilka "żołędzi" i już wiem co z nich wykombinuję! :D
U mnie północ... chyba pora iść spać :p
Dobranoc!
ale masz fajną mamę :)
OdpowiedzUsuńŚwietne!!
OdpowiedzUsuńTwoja mama to kawał zdolniachy. :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba plastyczna bransoletka. :3 W torebce się zakochałam na amen. *.*
Pozdrawiam Zuza
bransoletka jest genialna <3
OdpowiedzUsuńmarii-lemontree.blogspot.com
wygląda świetnie :D
OdpowiedzUsuń